Warning: Undefined array key "HTTP_REFERER" in /home/users/xevent/public_html/magazynwiniarski2023.pl/wp-content/themes/fox/fox.template#template on line 43
/

Tour de Gostchorze. Zapraszamy do Krosna Odrzańskiego

Do Krosna Odrzańskiego docieramy późnym popołudniem. Niespełna 20 km wzdłuż ruchliwej trasy nie należało do najprzyjemniejszych etapów podczas tegorocznej majówki, ale mamy to już za sobą. Później wspominamy tylko nieco rozbawieni auta z czterema pierścieniami na masce i literką D na rejestracjach, które zajeżdżały nam drogę mijając nas na tak zwaną żyletkę. Przed sobą mamy natomiast drzwi do winiarni należącej do jednego z najciekawszych producentów w Polsce. I choć on sam dużo czerpie z kraju, w którym się wychował, to wciąż podkreśla, że zależy mu na tym, aby oddać charakter tutejszego terroir oraz wrócić do najlepszych lubuskich tradycji.

Mam na imię Guillaume, a na nazwisko Dubois. Jestem jednym z pierwszych producentów wina musującego w Polsce.

Tak na swojej stronie internetowej przedstawia się właściciel Winnicy Gostchorze i trzeba przyznać, że w tych dwóch krótkich zdaniach wiele o sobie mówi. Drzwi winiarni przy ulicy Zamkowej w Krośnie Odrzańskim otwierają się niemal natychmiast po wciśnięciu przez nas przycisku dzwonka. Stoi w nich sam Guillaume.

Jestem Francuzem i Polakiem (od strony mamy). Mam 47 lat. Od 40 lat kocham Polskę, 25 lat kocham moją żonę Virginie, 20 lat kocham mojego syna Ilana i od 10 lat kocham winorośl.

Z Polską związany jest od dawna, ale nie od początku postawił na uprawę winorośli w Województwie Lubuskim. Początkowo zajmował się organizowaniem polowań w tutejszych lasach, później założył piekarnię na francuską modłę, która niestety nie przyjęła się w Krośnie. Po serii doświadczeń zawodowych zakupił ponad 30 hektarów w górującej nad Odrą miejscowości Gostchorze i to tam zaczął spędzać znaczną część wolnego czasu. Dziś nasadzenia zajmują niespełna trzecią część działki, ale nie wszystkie krzewy owocują. Guillaume jest bardzo rygorystyczny jeśli chodzi o uprawę i pracę w winiarni. Tutaj jakoś

stoi na pierwszym miejscu, nie ma mowy o żadnych ustępstwach. Do sprzedaży trafiły dotychczas zaledwie dwa roczniki z winnicy pod Krosnem, 2015 oraz 2016. Losy 2017 jeszcze nie zostały przesądzone.

Mieszkam w Polsce i we Francji. Między Krosnem Odrzańskim, Gostchorzem (gdzie znajduje się winnica) a Paryżem (obszar Champagne).

Jego winnica wyróżnia się pod wieloma względami na tle innych enologicznych przedsięwzięć nie tylko w regionie, ale w całej Polsce. Niewątpliwie ciekawość budzi sama osoba właściciela. Francuz produkujący wino w Polsce? Wolne żarty! To teraz chwyćcie się czegoś mocniej: Francuz produkujący w Polsce tylko i wyłącznie wino musujące metodą szampańską! Takie hasło robi wrażenie na papierze, ale jeszcze większe wrażenie robi jego realizacja w codziennym życiu.

Rowery wprowadzamy ze sobą do winiarni. Guillaume pomaga nam znaleźć dla nich miejsce i bez większej zwłoki opowiada swoją historię. Mówi o polskich korzeniach, o niepowodzeniach z piekarnią i o tym, jak rodziła się jego pasja do winorośli. Były szkolenia w Szampanii, było wiele potu w winnicy i stresu w winiarni. Był w końcu bardzo udany debiut w 2015 roku i równie dobry, jeśli nie lepszy, rocznik następny. Sprzęt znajdujący się w winiarni w Krośnie został sprowadzony tu przez Guillaume’a z samej Francji. Są zatem nie tylko stalowe tanki i korkownice, jak u każdego szanującego się producenta wina, ale są również sprzęty potrzebne tylko i wyłącznie przy produkcji wina metodą tradycyjną. Również te pochodzą z matecznika najlepszych win musujących świata.

W Winnicy Gostchorze wszystko jest na wskroś szampańskie, ale sam właściciel nie zapomina o tradycjach winiarskich regionu zielonogórskiego. Największą część nasadzeń w winnicy zajmuje riesling, to ukłon w stronę historii lubuskiego winiarstwa. Sama uprawa natomiast oraz procesy przeprowadzane już po zbiorach wzorowane są na Szampanii. Począwszy od sposobu prowadzenia winorośli, przez proces fermentacji, na użyciu metody tradycyjnej kończąc – Guillaume dba o najmniejszy szczegół, aby efekt końcowy był taki, jak zamierzał. Tu nawet kartony do wina czy butelki i kapsle przyjeżdżają wprost z Francji, nie ma mowy o zamiennikach z innych rejonów świata. W Krośnie Odrzańskim ma być Szampańsko!

Wyjeżdżamy z Krosna w stronę Gostchorza. Guillaume jedzie przed nami otwierając peleton. Po jakimś czasie ginie nam z pola widzenia, a my zaczynamy mozolną rowerową wspinaczkę pod ogromny podjazd przed Gostchorzem. Zbliżamy się do kolejnego zakrętu z nadzieją, że tuż za nim grunt zacznie być bardziej poziomy niż pochyły. Za każdym razem jednak nasze nadzieje okazują się być płonne. Kiedy już jesteśmy spoceni i zdyszani, naszym oczom ukazuje się tablica, na której widnieje nazwa Gostchorze.

Dojazd do samej parceli zajmuje nam jeszcze kilkanaście minut. Nagrodą za pokonanie kolejnych mniejszych i większych podjazdów jest sam widok winnicy. Prawdziwy szok przeżywamy jednak na szczycie parceli. Połacie winorośli rozpościerają się praktycznie po horyzont. Słońce zaczyna chować się za pierwszymi rzędami. Po jednej stronie mamy winnicę, dzięki której powstają, nie waham się tego powiedzieć, najlepsze wina musujące w Polsce, po drugiej stronie meandrującą Odrę. W trawie leżą już dwie dobrze zmrożone butelki GostArta, czyli jedynej etykiety, jaka tu powstaje. Próbujemy półwytrawnego musiaka z 2016. Ponad 20 g cukru resztkowego jest świetnie zbalansowane przez wysoką kwasowość. Wino ma bardzo dobre ciało. Sporo w nim zielonych, kwaskowatych jabłek. Nie brakuje też świetnego drożdżowego tła. Czuć również dominującą odmianę w tym kupażu, cytrusowa kwasowość rieslinga jest trudna do pomylenia z czymkolwiek innym. Wino ma ogromny potencjał, przetrwa spokojnie kilka, może nawet kilkanaście kolejnych lat. Czy jest zbyt młode? Nie na tyle, aby nie wprowadzać w zachwyt.

Na chwilę milkniemy. Teraz do naszych uszu dociera jedynie rechotanie tysięcy żab kilkadziesiąt metrów poniżej, nad brzegiem Odry, oraz wiatr poruszający pierwsze młode pąki na krzewach winnej latorośli. Tę degustację zapamiętamy do końca życia… chapeau bas Guillaume!

Mikołaj Kaczmarek

italianizzatoblog.wordpress.com

Poprzedni wpis

Burgenland – kraina epickich win, lirycznych winiarzy i dramatycznej historii (cz.1)

Następny wpis

Zasiądźmy przy polskim winie